wtorek, 30 grudnia 2014

Teneryfa czyli ucieczka...

Swieta w tym roku dla nas nie istnialy...Nadal gdy mysle o Swietach mam przed oczami te wspolnie spedzone z Ala i poki co tak zostanie ...Na ten czas wyjechalismy na Teneryfe czyli najblizsze miejsce Polsce w ktoryn jest o tej porze roku cieplo,a klimat i wszystko dookola kompletnie nie przypomina nam Swiat.Cel zostal osiagniety a o Swietach przypominaly nam tylko smsy od znajomych i rodzicow.Niestety nie wszyscy przywiazywali wage do wyslanych nam zyczen,bo jak inaczej myslec skoro znajac nasza sytuacje zycza nam pieknych,radosnych Swiat...Doceniam pamiec ale niektore te smsy przyznam ze na troche wyprowadzily mnie z rownowagi...
Teneryfa to bajkowa wyspa,bardzo ladna,zadbana i dosc zroznicowana.W trakcie naszych 12dni tu spedzonych mozna powiedziec ze po raz pierwszy od smierci Ali cieszymy sie wakacjami.Odpoczelismy,troche sie opalilismy.Zostalo nam jeszcze 2dni i trzeba bedzie wrocic do rzeczywistosci...Na dodatek, paradoksalnie niedlugo po tym kiedy zdalam sobie sprawe z tego ze pozwalam Ali odejsc zobaczylam 2kreski na tescie ciazowym....Strasznie sie boje ale tez ciesze choc nie wiem czy nie za wczesnie bo na usg jeszcze nie bylam ale mam nadzieje ze ten nadchodzacy Nowy Rok okaze sie dla nas laskawszym i ze juz nigdy nie spotka nas tak straszna sytuacja.Nowa ciaza to nowa nadzieja ale dla nas ogromny strach ze wszystko sie powtorzy...

2 komentarze:

  1. Witaj! Mam nadzieję, że z Tobą i maluszkiem pod Twoim sercem wszystko w porządku. Sama niedawno straciłam 4,5 miesięcznego synka, powoli myślimy z mężem o kolejnym dziecku ale z powodu cesarskiego cięcia musimy poczekać z tym minimum do czerwca. Może i dobrze, nie chciałabym żeby mój synek uznał, że chcemy go zastąpić. Przecież pustki w sercu, która powstała wraz z jego odejściem nie da się zapełnić...
    Chcę wierzyć, że jeszcze czeka nas szczęście, że dane nam będzie zostać mamami ziemskich dzieci i że nasze aniołki w niebie będą się nami opiekować. Nie przestawaj pisać, z chęcią będę śledzić Twoją historię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć,
    z ciążą na szczęście póki co wszystko w porządku - 8 tyg 1 dzień także jeszcze dużo czasu, ale światełko w tunelu już widzę, choć z nastrojami różnie... Jeśli mogę Ci radzić (a oczywiście i tak zrobisz jak zechcesz), to wydaje mi się, że warto dać sobie czas na opłakanie straconego dziecka. Ja jak patrzę z perspektywy czasu to wiem, że mój organizm był mądrzejszy ode mnie, bo potrzebowałam tego pół roku na złapanie równowagi emocjonalnej. Dziecka nigdy nie zastąpi się drugim dzieckiem, a ciąża sama w sobie jest sporym obciążeniem i emocjonalnym i fizycznym. Wierzę, że już limit nieszczęść wyczerpałyśmy i że teraz może być już tylko lepiej. Trzymam mocno za Ciebie kciuki! Ty jesteś na początku tej ciężkiej drogi, ale przejdziecie ją.... Czas zabliźnia rany, nie od razu, ale w końcu tak się staje....Czytam Twoje posty na forum i śledzę bloga. Powiem Ci, że ja też miałam taką silną potrzebę bywania na cmentarzu u Ali, wyrzuty sumienia jak nie mogłam być. W wakacje 2,5 miesiąca pracowałam w innym mieście i wtedy mogłam przyjeżdżać na cmentarz tylko w weekendy. Było ciężko, ale w końcu zdałam sobie sprawę, że jej tam nie czuję...Że i tak jest ze mną cały czas, bo o niej myślę i teraz już jeździmy z mężem tylko w weekendy, choć na nowo mieszkamy w Warszawie. Jest to chyba kolejny etap żałoby... Pozdrawiam i jesteśmy w kontakcie!

    OdpowiedzUsuń