piątek, 12 grudnia 2014

To co mi pomaga


Od kilku dni jestem znow na malej gorce. Chyba powoli pozwalam odejść mojej Ali choć nadal miewam przebłyski buntu,złości i żalu. Jeszcze potrzeba czasu ale juz ten bol jest trochę inny. Mysle ze zaczynam mieć w sobie coraz więcej pokory.. To co pomogło mi przetrwac te najgorsze pół roku po śmierci Ali to
  1. Rozmowy o Ali , o tym co się stało ze znajomymi, rodzina a także nowo napotkanymi osobami. 
  2. Rozmowy z moim mężem, wspólne przeżywanie wszystkiego.
  3. Morze wylanych łez które niosą po pewnym czasie ulgę.
  4. Czytanie książek w ogromnej ilości, które pozwalają mi się przenieść do innego świata i nie myśleć o tym co mnie boli. Ostatnio najbardziej przypadły mi do gustu thrillery romantyczne Nory Roberts
  5. Praca, dającą mobilizację do codziennego wstawiania
  6. Spotkania z przyjaciółkami, które sluchaly, były i są a także wprowadzają trochę normalności do mojego życia poprzez opowiadanie o tym co u nich słychać
  7. Chodzenie na cmentarz- szczególnie na poczatku, bo od jakiegoś czasu juz nie czuje tam obecności Ali, choć nadal mam potrzebę dość częstego bywania tam
  8. Wyjazdy, zmiana otoczenia (pierwsze niemal w całości opłakane, ale obecnie na nowo zaczynają być oczekiwane)
  9. Pisanie bloga,rozmowy z mamami z forum  www.dlaczego.org.pl
  10. Urządzanie tarasu, lekkie zmiany wystroju mieszkania
  11. Zajęcia fitness- konkretnie zumba core.
Jednak najważniejsze były, sa rozmowy i obecność mojego meza, bez którego bym tego nie przetrzymała, choć najpierw musieliśmy zrozumieć ze każdy musi mieć tez swoja prywatna przestrzeń do przeżywania żałoby na swój odrębny sposób.

2 komentarze:

  1. Brawo. Wiesz, Natalio, co mi się w tym wszystkim podoba? Otóż to, że potrafisz logicznie wymienić i usystematyzowaćwydarzenia, które pozwoliły Ci wyjść z tego okropnego dołka po śmierci Ali. To dobry znak, oznacza przecież, ze kolejny etap żałoby już poza Tobą. Człowiek świeżo po stracie dziecka nie jest w stanie ogarnąć nawet myśli, co dopiero analizować i zastanawiać się nad swoim życiem, coś podsumowywać. Nie można tego ocenić ani usystematyzować. A Ty właśnie to zrobiłaś, zdajesz więc sobie sprawę z tego, co dotychczasowe życie przyniosło pozytywnego i czego należy się trzymać. Teraz pora już na pomoc innym - to również jest forma terapii - możesz już coś doradzić, wesprzeć, podtrzymać na duchu. Życzę Ci dużo siły i wytrwałości - Izabela S.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekuje!Chyba rzeczywiscie juz przeszłam ten najgorszy etap żałoby.Jeszcze nie jestem do końca stabilna emocjonalnie, ale na pewno czuje się lepiej. Tak jak pisalam-chyba pozwalam Ali odejsc i jest mi z tym lżej. Oczywiście nadal bardzo tesknie, boli ale jest inaczej-znosniej jeśli tak można to określić . Mam nadzieje ze czy przez bloga, czy w jakiś inny sposób kiedyś pomoge jakiejs mamie tak jak Ty mi pomoglas wczesniej. Dziękuje:)

    OdpowiedzUsuń