Od kilku dni jestem znow na malej gorce. Chyba powoli pozwalam odejść mojej Ali choć nadal miewam przebłyski buntu,złości i żalu. Jeszcze potrzeba czasu ale juz ten bol jest trochę inny. Mysle ze zaczynam mieć w sobie coraz więcej pokory.. To co pomogło mi przetrwac te najgorsze pół roku po śmierci Ali to
- Rozmowy o Ali , o tym co się stało ze znajomymi, rodzina a także nowo napotkanymi osobami.
- Rozmowy z moim mężem, wspólne przeżywanie wszystkiego.
- Morze wylanych łez które niosą po pewnym czasie ulgę.
- Czytanie książek w ogromnej ilości, które pozwalają mi się przenieść do innego świata i nie myśleć o tym co mnie boli. Ostatnio najbardziej przypadły mi do gustu thrillery romantyczne Nory Roberts
- Praca, dającą mobilizację do codziennego wstawiania
- Spotkania z przyjaciółkami, które sluchaly, były i są a także wprowadzają trochę normalności do mojego życia poprzez opowiadanie o tym co u nich słychać
- Chodzenie na cmentarz- szczególnie na poczatku, bo od jakiegoś czasu juz nie czuje tam obecności Ali, choć nadal mam potrzebę dość częstego bywania tam
- Wyjazdy, zmiana otoczenia (pierwsze niemal w całości opłakane, ale obecnie na nowo zaczynają być oczekiwane)
- Pisanie bloga,rozmowy z mamami z forum www.dlaczego.org.pl
- Urządzanie tarasu, lekkie zmiany wystroju mieszkania
- Zajęcia fitness- konkretnie zumba core.
Jednak najważniejsze były, sa rozmowy i obecność mojego meza, bez którego bym tego nie przetrzymała, choć najpierw musieliśmy zrozumieć ze każdy musi mieć tez swoja prywatna przestrzeń do przeżywania żałoby na swój odrębny sposób.
Brawo. Wiesz, Natalio, co mi się w tym wszystkim podoba? Otóż to, że potrafisz logicznie wymienić i usystematyzowaćwydarzenia, które pozwoliły Ci wyjść z tego okropnego dołka po śmierci Ali. To dobry znak, oznacza przecież, ze kolejny etap żałoby już poza Tobą. Człowiek świeżo po stracie dziecka nie jest w stanie ogarnąć nawet myśli, co dopiero analizować i zastanawiać się nad swoim życiem, coś podsumowywać. Nie można tego ocenić ani usystematyzować. A Ty właśnie to zrobiłaś, zdajesz więc sobie sprawę z tego, co dotychczasowe życie przyniosło pozytywnego i czego należy się trzymać. Teraz pora już na pomoc innym - to również jest forma terapii - możesz już coś doradzić, wesprzeć, podtrzymać na duchu. Życzę Ci dużo siły i wytrwałości - Izabela S.
OdpowiedzUsuńDziekuje!Chyba rzeczywiscie juz przeszłam ten najgorszy etap żałoby.Jeszcze nie jestem do końca stabilna emocjonalnie, ale na pewno czuje się lepiej. Tak jak pisalam-chyba pozwalam Ali odejsc i jest mi z tym lżej. Oczywiście nadal bardzo tesknie, boli ale jest inaczej-znosniej jeśli tak można to określić . Mam nadzieje ze czy przez bloga, czy w jakiś inny sposób kiedyś pomoge jakiejs mamie tak jak Ty mi pomoglas wczesniej. Dziękuje:)
OdpowiedzUsuń